Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia. Pokaż wszystkie posty
Czerwiec

lipca 05, 2020

Czerwiec

Co tam w czerwcu? Oczywiście kwiaty. Dużo kwiatów. Cieszymy się początkami lata i dobrej pogody. Poniżej kilka zdjęć i inspiracji z poprzedniego miesiąca 😊


Kwiaty polne, ostatki lilaka i bujne piwonie.


Kwiaty w wersji... wysuszonej. Do tego makramowe podkładki 
ze sznurka oraz czytanie o ptasich zwyczajach.


W kuchni swoje pięć minut miał rabarbar. Dwa pierwsze zdjęcia to ten 
pod kruszonką z tymiankiem i miodem, a poniżej najprostsze i najlepsze ciasto rabarbarowe. 
Obydwa według przepisu: Rozkoszny.

A tutaj już pewien słodki kaprys, czyli domowe lody pistacjowe. Przepis i serial będący inspiracją do ich powstania znajdziecie u Margarity.

Oczywiście nadal korzystamy z dobrodziejstw truskawek. Tutaj niezawodne na weekendowe śniadanie tosty francuskie z macerowanymi truskawkami. Cieszymy się też pierwszymi czereśniami i kawką w ogrodzie.

A teraz filmowo. Sentymentalnie powracamy do lat 80-tych wraz z filmem Breakfast Club
I tutaj ponownie rodzinna reklama - więcej o śniadaniach bohaterów Klubu Winowajców także poczytacie na blogu Margarity.


I jeszcze nasze winne wieczorki 😊
Dobrej niedzieli!

* * *
Truskawkowy sen i przepis na galettes

czerwca 24, 2020

Truskawkowy sen i przepis na galettes

Jak wszyscy doskonale wiemy, truskawki są elementem obowiązkowym czerwca. Występują pod każdą postacią: w cieście, koktajlu, polane czekoladą, zamrożone i zasłoikowane. Sama najwięcej radości czerpię z tych podawanych na ciepło lub tych w dopiero co wyjętym z piekarnika cieście, bo moją miłość do surowych pozostawiłam niestety gdzieś w dzieciństwie. 

Zdarza mi się czasem pozostawić kilka tych świeżych na talerzyku w lodówce. Czas jednak, nawet w chłodnej temperaturze, upływa nieubłaganie tym drobnym owocom, więc by nie dopuścić do utracenia możliwości ich spożycia, poziom wypieków znacznie wzrasta wraz z kolejnym zakupionym kilogramem truskawek... Ale przecież na nadmiar ciast i ciasteczek nikt jeszcze nie narzekał.

Z tej okazji dzisiaj podaję przepis na urocze małe galettes. Pokazuję też kilka urywków walki z przetwarzania truskawek, które znajdziecie na dole wpisu :) 


Truskawkowe galettes
6 sztuk

1,5 szklanki mąki
3 łyżki cukru
150g masła
3-4 łyżki maślanki
1 żółtko
szczypta soli
około 5 łyżek płatków jaglanych 
około 2 szklanki truskawek

Mąkę przesiać na stolnicę, dodać chłodne, pokrojone masło. Krótko posiekać nożem. 
Dodać cukier, jogurt, żółtko, sól, krótko wyrobić. Schłodzić w lodówce. 
Ciasto podzielić na 6 części, każdą rozwałkować w okrągłe placuszki. 
Nie muszą być równe, taki ich urok :) 
Truskawki pokroić. Każdy krążek posypać płatkami - można użyć innych, np. owsianych. 
Nałożyć truskawki, zawinąć brzegi. Posypać dodatkowo cukrem.
Piec w 220 stopniach, około 30 minut. 



* * *


* * *

Agnieszka.
Placuszki truskawkowe o poranku

czerwca 14, 2020

Placuszki truskawkowe o poranku

W tak zachmurzone poranki jak dzisiejszy, nic tak nie potrafi wprowadzić odrobiny słońca do kuchni, jak dojrzałe truskawki. W weekendy zwykle czasu na śniadanie mamy nieco więcej, warto więc pokusić się o wykonanie pachnących placuszków. Żeby jednak nie przesadzać z tym wolnym czasem, można dodać proszek do pieczenia zamiast drożdży, jak w racuchach. Bo wiadomo - gdy w brzuchu burczy, a kawa już pachnie, te 15 minut na wyrośnięcie zaczynu robi różnicę.

Ale czy ktoś potrzebuje przepisu na najprostsze placuszki? Pewnie nie, ale jak wiadomo, każdy w podstawowych przepisach ma swoje własne proporcje, zawsze nieco inne od tych najpopularniejszych. Poniżej podaję więc moją wersję, która nigdy nie zawodzi.


Składniki
porcje dla 2 osób

1 jajko
1 szklanka mleka
1,5 szklanki mąki
łyżka cukru
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
truskawki, około 1 szklanki

Roztrzepujemy jajko z mlekiem i cukrem, stopniowo dodajemy przesianą mąkę, proszek i sodę. Truskawki kroimy na plasterki, dodajemy do masy. Smażymy na tłuszczu, do zrumienienia z każdej strony. Gotowe posypujemy cukrem pudrem lub polewamy miodem. I śniadanie gotowe! 


Czy do Was też czasem jedzenie wręcz uśmiecha się z talerza? :)

* * *
Agnieszka.
Majowe przyjemności

czerwca 04, 2020

Majowe przyjemności

Nawet jakbyśmy nie chcieli ich widzieć, to lilaki i tak atakują nas z każdej strony. Za oknem, w ogrodzie, w parku  a jeśli mamy daleko do zieleni, to na pewno fiolety i biele drobnych kwiatów napotkamy na instagramie. Trudno się dziwić, na ich zapach nie można pozostać obojętnym i zawsze mamy nadzieję, że ich uwiecznienie na fotografii zatrzyma gdzieś tę subtelną majową woń.

Dawniej, gdy wybierałam się na legalną kradzież lilaka, zawsze padał deszcz. Przedzieranie się przez lekko mokre krzewy jest może nieco romantyczne i na pewno pozostanie zapamiętane na długo, jednak ten moment jest często równoznaczny ze zmierzeniem się ze stadem ślimaków. Nie wchodziły tutaj w grę żadne radykalne posunięcia  w wieku jeszcze dziecięcym przenosiłam je skrupulatnie z drogi na trawę. A że ślimaków było mnóstwo, tak też kończyłam z mniejszą ilością kwiatów niż liczbą "uratowanych" mięczaków na koncie. Obecnie nie zauważam ich już zbyt dużo. Nie wiem, czy są one ostatnio mniej skłonne do przechadzek, czy też z wiekiem traci się gdzieś tę spostrzegawczość. Niezależnie od tych drobnych istot, w tym roku liczba bzów w moim mieszkaniu była chyba rekordowa, czego dowody poniżej.






Mam pewien problem z uciekającym drożdżowym ciastem. Jego wyprawy poza miskę czy formę do pieczenia zdarzają mi się o wiele za często. Zazwyczaj jest to powodowane moją niedokładną lekturą przepisów, a co za tym idzie, częste dodawanie składników "na oko". Nie inaczej było w maju, jednak albo sprzyjało mi szczęście, albo to już wprawa w odmierzaniu, ponieważ tym razem ciasta drożdżowe powiększały się w dość kontrolowany sposób. Brak dokładności w czytaniu receptur jednak pozostał, o czym świadczy poniższe ciasto, które pierwotnie miało być dwoma keksami, a nie jednym wielkim twarogowym potworem. Ale, szczegóły. Forma na szczęście nie wpływa na cudowny smak.

Drożdżowy zawijaniec z twarogiem i żurawiną, według przepisu Moje Wypieki.

Poza twarogowymi przygodami, w maju było dość... żółto. To czas kwitnienia wielu roślin o takich barwach. A i w końcu dostrzegłam różnicę między glistnikiem jaskółcze ziele a różnymi jaskrami, która jest dość oczywista. Jednak mieszkając w mieście nie zawsze ma się możliwość swobodnego buszowania po chaszczach, więc takie cuda można niestety przeoczyć. Teraz jednak nie mam zamiaru ich unikać, co na szczęśćie wychodzi mi coraz lepiej.

Cytrynowa babka piaskowa Wioli w towarzystwie żółtych jaskrów oraz Leśne rośliny zielarskie z 1987 roku.


* * *

Agnieszka.
Słodki chlebek z rodzynkami

maja 05, 2020

Słodki chlebek z rodzynkami

Najbanalniesza drożdżówka z mnóstwem słodkich rodzynek, pachnąca, jedzona jeszcze ciepła  wbrem wskazaniom. Chodzi za mną od tygodni. I mogłabym ją jeść codziennie. Jedna blacha dopiero co znikła, a ja już mam ochotę na kolejną. Zdaje się, że cierpię na niedobór rodzynek w mym życiu. Ale jak to możliwe? Nie przepadam za pomarszczonymi winogronami od dzieciństwa, kiedy to pochłonęłam sama calutką paczkę. Bezpowrotnie straciłam wtedy na nie ochotę. Od tego momentu już zawsze na ich widok miałam ochotę uciekać, krzycząc z przerażenia. Aż do teraz. Zmiana nastąpiła nagle i z nieznanych mi bliżej przyczyn. Być może ludzie tak naprawdę nigdy się nie zmieniają, ale ich gusta kulinarne – zdecydowanie tak.


*

Słodki chlebek z rodzynkami
25g świeżych drożdży lub 7g suchych
1 szklanka mleka
1 szklanka cukru
700g mąki
2 jajka
70g masła
100g rodzynek
szczypta soli
cukier puder

Robimy zaczyn: drożdże rozkruszamy, rozpuszczamy w łyżce ciepłego mleka, dodajemy łyżkę mąki i cukru (w przypadku drożdży suchych można ten etap ominąć). Odstawiamy na około 15 minut do wyrośnięcia. Przesiewamy mąkę, mieszamy z rozczynem, cukrem, jajkami, solą. Dodajemy stopione i ostudzone masło, dokładnie wyrabiamy przez kilka minut. Odstawiamy do wyrośnięcia na około 1 godzinę. Po tym czasie dodajemy do masy rodzynki i jeszcze raz zagniatamy ciasto. Przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 160 stopni i pieczemy około 40-45 minut. Po ostudzeniu opruszamy cukrem pudrem.

*


 ja zwykle układam ciasto w kształ bochenka chleba, ale proporcje będą odpowiednie na klasyczną foremkę 25x30 cm.

 do wersji na bogato polecam dorobienie kruszonki na wierzch ciasta. Ja robię najzwyklejszą wersję - bo jest najszybsza, przy minimum wysiłku i maksimum efektu  a tego oczekuję od popołudniowego czegoś słodkiego do kawy.

– chlebek ten, jak każde drożdżowe ciasto, najlepiej smakuje tego samego dnia. To nie znaczy, że w następnych mamy już z niego zrezygnować. Najlepiej wtedy pokroić go w dość grube kromki i zrumienić na patelni na maśle. Najlepsze śniadanie!

– jeżeli drożdżowe ciasto jedzone na ciepło Wam niestraszne, to pamiętajcie  widoku (i smaku!) topiącego się masełka na świeżej kromce nic nie zastąpi.



*

Najprostsze ciasto marchewkowe

kwietnia 30, 2020

Najprostsze ciasto marchewkowe

Najprostsze  to na pewno. Ale czy najlepsze? Praktycznie każde ciasto marchewkowe, które miałam okazję próbować, było naprawdę pyszne. Niby nic w nim wyrafinowanego  ot, zwykły placek z dodatkiem słodkiego warzywa. A jednak prostota tego wypieku jest tak przekonująca, że ciężko jest mu się oprzeć. 

Kwadraciki ciasta są zawsze dość tłuste, oblepiające palce i usta. W czasie jedzenia zdaje się, że są wręcz nasączone syropem cukrowym, a lekko przypieczone boki są cudownie skarmelizowane. To prawdziwy comfort food, który zdecydowanie można zaliczyć do dietetycznych grzeszków. Dodatek warzywa, a często także i płatków owsianych, wydaje się usprawiedliwiać zjedzenie całej blachy, ale nie oszukujmy się. Zdecydowanie nie jest to zdrowy wypiek. Ani lekki.

Istnieje mnóstwo przepisów na to proste ciasto, głównie różniące się dodatkami. Najczęstszymi są jabłka, ananas oraz wszelkie bakalie. Kolejność mieszania składników nie ma większego znaczenia, jednak najwygodniej jest zacząć od składników mokrych. Proporcje w poszczególnych wariantach nieco się różnią  raz jest trochę więcej marchewki, czasem trochę mniej mąki. Ale nie ma czego się bać. Po wybróbowaniu wielu wersji mogę z pewnością stwierdzić, że tego ciasta nie da się spieprzyć. Bez względu na to, który przepis wybierzecie.


Ciasto marchewkowe
blacha 30x25 cm

1- 2 marchewki (około 1,5 szklanki startej)
2 średnie jabłka
2 jajka
1,5 szklanki mąki
niecała szklanka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1/2 szklanki oleju
cynamon
szczypta soli

Marchewki oraz jabłka umyć i ubrać, zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Wymieszać z jajkami i olejem. Dodać cukier. Stopniowo dodawać mąkę, a następnie proszek, sodę, cynamon i sól. Masę dokładnie wymieszać, ale nie jest do tego konieczny mikser. Przełożyc do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 180 stopniach przez około 40 minut. Ostudzone pokroić na kwadraty i obserwować, jak szybko znika ze stołu.

*

Gdy za oknem deszcz

września 30, 2019

Gdy za oknem deszcz

Lubię czasem taką pogodę jak dziś - szaroburą zawieruchę - ale tylko wtedy, gdy można siedzieć w domu pod kocem.
Niestety gdy do tego dochodzi przeziębienie dzieci, to już nastrój spada. Doskonałym sposobem na  wyjście z pogorszonego humoru jest sięgnięcie po "ratunkowe" potrawy.
Moją ulubioną jest gorąca miska zupy z pieczonej papryki.
Słodka, lekko pikantna, o wyrazistym aromacie. Mocno rozgrzewająca!
Dla dzieci wersja z naleśnikami - ostatnio wygrywa z wszystkimi smakołykami :)
Przepis znajdziecie TUTAJ 
Ja dodatkowo do zupy dodaję kolorowe papryki oraz zieloną cukinię. Polecam poeksperymentować!







Miłego dnia! :)

Tartaletki z jagodami

lipca 30, 2016

Tartaletki z jagodami

Cześć!
Jak zwykle zaczynamy od ohhhów i achóów jakże to cudowna pogoda za oknem jest! Poranny deszczyk orzeźwia, południowe słońce sponiewiera..a wieczór chłodzi miską z zimną wodą.. Tak..puchną mi nogi..jedyne wyjście to miska z wodą i uniesienie nóg. A i tak to gówno daje :)

Ostatnio mam fazę na jagody.. Nie wiem czemu wcześniej ich nie kupowałam..jakoś chyba wolałam sama zbierać, ale nie w tym roku! Codziennie wcinam miseczkę jagódek! Pomyślałam sobie, może coś upiekę..z jagodami jeszcze nigdy nic nie upiekłam, no raz  sernik..i go wyrzuciłam !
Upiekłam więc tartaletki, ale się ucieszyłam gdy siostra dała mi foremki. Babeczki zrobiłam z podwójnej porcji i to chyba był błąd..bo wyszło ich chyba z 40 sztuk! Ekhem, no zjadłam wszystkie...Ale podam Wam przepis na normalną porcję.

Tartaletki z jagodami
Składniki:
Ciasto: 30 dag mąki, 20 dag masła, 10 dag cukru, 2 żółtka, 3 łyżki kwaśnej śmietany, sól
Obłożenie:0,4 l mleka, torebka budyniu waniliowego, 2 łyżki cukru, 25 dag jagód
Na kruszonkę: 20 dag mąki, 15 dag masła, 10 dag cukru, 1 łyżka cukru waniliowego

Mąkę przesiać, dodać szczyptę soli i pokrojone masło. Posiekać. Wymieszać z cukrem. Wlać śmietanę i wbić żółtka. Szybko zagnieść kruche ciasto. Wylepić nim foremki. Z mleka, proszku budyniowego i cukru ugotować gęsty budyń. Ostudzić, wyłożyć po łyżce na dno tarteletek. Obsypać jagodami. Na kruszonkę zagnieść mąkę z masłem, cukrem i cukrem waniliowym. Owoce przykryć kruszonką. Piec ok 30 minut w temp. 200 C. Podany przepis pochodzi z gazety Poradnik Domowy.







Miłej soboty!
Po bardzo długiej przerwie, trudne początki..

maja 10, 2016

Po bardzo długiej przerwie, trudne początki..

Witajcie!

Co za wstyd… Takiej długiej przerwy to jeszcze na blogu nie było. No, ale wymówkę mam sensowną i porządną, więc czuję się usprawiedliwiona. Sama nie wiem, kiedy za oknem zrobiło się zielono i ciepło. Ostatni czas był dla mnie bardzo, bardzo trudny - mogłabym powiedzieć, że może aż za bardzo. Ale jak zawsze dałam radę, a teraz… czuję, że nic mnie już nie ruszy. Nabrałam przez ostatnie lata wielkiej pokory do życia. Cenię teraz jeszcze bardziej to, co mam: zdrowie, rodzinę i przyjaciół. Mam dużo szczęścia, a cierpliwość popłaca. Teraz już wiem, ze nie ma rzeczy niemożliwych do osiągnięcia, tylko trzeba nauczyć się, kiedy należy zwyczajnie odpuścić. Nic za wszelką cenę.

Znaleźć szczęście w każdym dniu, cieszyć się z dobrego zdrowia i po prostu korzystać z życia. Wcześniej pisałam, że ten rok jest wyzwaniem i wiele się będzie działo. No i faktycznie się podziało. 


Niestety spotkało nas też coś bardzo przykrego - odejście naszego ukochanego Maksa. Nasz pies miał ogromną wolę życia, walczył z guzem i padaczką. Leczyliśmy go i walczyliśmy o niego do końca. Jednak musieliśmy podjąć trudną decyzję… Ten, kto kiedyś musiał taką podjąć, dobrze wie, co czuję. Wyrzuty sumienia i wielki smutek. Ale nie mogłam patrzeć na jego cierpienie. Mogliśmy nadal walczyć, ale ataki padaczki były coraz częstsze i trudniejsze. Maksiu nie był już sobą po nich.. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.Mija prawie miesiąc od jego odejścia, a ja nadal nie wiem co zrobić z kawałkiem porannej kanapki, którą robię specjalnie za dużą.. Nikt nie towarzyszy mi w kuchni, licząc na coś smakowitego.. O godzinie 20 nie wiem co ze sobą począć - przecież z psem trzeba wyjść!Maksiu był w naszej rodzinie 6 lat. Wzięliśmy go w wieku 4 lat ze schroniska, daliśmy mu mnóstwo miłości, bo dobrze wiemy, że ludzie zazwyczaj nie biorą dużych, dorosłych psów ze schroniska. W dodatku po miesiącu okazało się, że jest chory.Nasze dni mijają na mieszance szczęścia i smutku. W każdym psie widzimy naszego (nawet gdy jest to gruby jamnik). Zawsze myślałam, ze jestem "kociarą", a wszystko zmieniło się 6 lat temu. Za jakiś czas przygarniemy kolejnego pieska, i to na pewno ze schroniska. Z pewnością też odnajdę w jego oczach mojego ukochanego pieska Maksia. No dobrze, wyżaliłam się! Teraz pora na trochę miłych rzeczy, bo łzy mi znowu napłynęły do oczu..  Maj jest jednak pięknym miesiącem. Można z niego czerpać garściami! Tutaj troszkę masy solnej w postaci miętowych zawieszek.. 




Mój hit ostatnich dni, gdy potrafię wejść do kuchni..rurki z kremem! Przepis



Z mniszków co roku robię syropy i miód. Przepis tutaj

Z kwiatów czarnego bzu naleśniki..przepis tutaj


A z płatków bzu, kandyzowane płatki do kawy ..przepis tutaj


No to wszystko na dzisiaj kochani, mam nadzieję, że będziemy spotykać się częściej. Teraz lecę zobaczyć co u Was się działo gdy mnie nie było :)
Porzeczkowy post

lipca 13, 2015

Porzeczkowy post

Nie ukrywam, że czarna porzeczka to mój ulubiony owoc w lato. Jest orzeźwiający i ma cudowny kolor..gdy tylko nazbierałam pól tony :P od razu zrobiłam  soki i dżemy. Zamroziłam również owoce w kostkach lodu i zrobiłam pyszna lemoniadę..oraz lody. Teraz zasypuję zdjęciami!













Udanego poniedziałku!

Copyright © Rękodzieło-art , Blogger